piątek, 25 października 2013

Pokieruje twoimi krokami...

Zanim napisze wam co się wydarzyło, musze wspomnieć, ze kilka miesięcy temu gdy bylam jeszcze w Rwandzie moi ulubieni pastorzy z Warszawy zadzwonili by mnie wesprzeć i zamienic ze mna pare slow. Pod koniec konwersacji Iza powieziala jedno zdanie które było bodźcem by zrobić krok na który nigdy nie miałam odwagi. Od lat bowiem marzyłam by pojechać do szkoły misyjnej w Mozambiku, jednak jej koszt powodowal, ze marzenie to nie było dla mnie osiagalne. Zwlaszcza teraz, gdy nie mam możliwości odlozyc pieniędzy, zyje bowiem dniem, na bieżąco wierząc ze Tata zaopatrzy, wydawalo mi się absurdalnym porywac się na cos na co nie mam finansów…hahaha wlasnie sobie zdałam sprawę w jakim absurdzie zyje ☺ Tak czy inaczej Iza powiedziała zdanie, które natchnelo mnie nadzieja i sprowokowalo by zrobić cos irracjonalnego. „Daj Bogu szanse i wyślij aplikacje do Mozambiku”. Nie przedluzajac tej historii, dalam Tacie szanse i wyslalam aplikacje mimo tego, ze nie mialam nawet grosza na czesne które uwierzcie mi jest wysokie.
Ku mojemu zdziwieniu moja aplikacja została rozpatrzona pozytywnie i wyslano mi zaproszenie do szkoły z informacja, ze w ciągu 10 dni mam zaplacic depozyt w wysokości 200 dolarow, których w tym czasie nie miałam. Dnia 9, trzy kanadyjki podeszly do mnie i daly mi kopertę mowiac, ze Bog powiedział im zupełnie niezależnie, ze maja mnie blogoslawic taka a taka kwota…i jak się domyślacie była to kwota depozytu. Tak na marginesie, czy to niesamowite i przerazajace jednoczesnie, ze Bog mowi do ludzi :) Przez kolejne tygodnie modliłam się o cud, ale w międzyczasie tyle rzeczy się dzialo ze nie miałam za bardzo glowy by stresować się tym, jak zaplace reszte pieniędzy. Poza tym, Tata dal mi slowo z Biblii, które wiedziałam ze w nadchodzącym czasie będzie pochodnia dla moich stop. Powiedzial mi, ze moje serce obmysla droge ale ze On pokieruje moimi krokami. Przykleilam się do tych slow i zylam „dzisiaj”. Termin zaplacenia za czesne dobiegal końca a ja wciąż nie miałam pelnej kwoty, nie wpominajac o podrozy do Mozambiku i innych wymaganych wydatkach. Moje serce jednak bylo spokojne, bez paniki, która w takich chwilach lubi się odzywac. Wiara nie bylam w stanie zobaczyć jak w kilka dni mogłabym być w posiadaniu takiej kwoty, wiec bez zalu i z radoscia zaczelam obmyslac droge powrotna do Kisumu. Wierzylam, ze gdziekolwiek wyladuje, to Tata pokieruje moimi krokami…ufam mu! Ogladajac się wstecz na moje zycie, wiem ze jest godny zaufania i ze nawet gdy nie rozumiem i do końca nie widze sensu, to Jego plan jest trwaly, najlepszy! Jestem pewna ze uczniowie Jezusa tez nie rozumieli i nie widzieli sensu w Jego śmierci gdy został ukrzyżowany… jednak Jego smierc i zmartwychwstanie nadaly sens mojemu zyciu ;) Nawet dzień czy dwa przed terminem rozmawiałam przez telefon z moja psiapsiolka (tak psiapsiolka ;)) o tym ze wracam do Kenii i ze może to po prostu jeszcze nie czas na Mozambik, i wierzcie mi nie było w tym ani krzty zalu, wręcz przeciwnie. Bylam wdzieczna Bogu, ze przygotowal moje serce na ten moment. I tego tez wieczoru, ktorego rozmawiałam z Dorotka, wydarzył się cud, ktory zmienil wszystko. W ciągu chwili…bo była to chwila, Tatus zaopatrzyl mnie w finanse na czesne. Bylam tak zaskoczona i podekscytowana ze tej nocy nie bylam w stanie spac. Wciąż nie miałam pieniędzy na podróż, wizy i ubezpieczenia ale nie martwiłam się tym za bardzo, bedac wlasnie świadkiem Bozego działania. Na drugi dzień sprawdzilam poczte i tam czekal na mnie kolejny przełomowy mail z Mozambiku, w którym z radoscia poinformowano mnie ze zdecydowali się dac mi 50% upustu na czesne…hahahahah, wiecie co to oznaczalo…reszta potrzeb została sfinansowana. W miedzy czasie Piotrek z Ugandy podarowal mi leki malaryczne – dokładnie tyle ile potrzebowałam na 3 miesiace. Czyz to nie jest cudowne… dodaje tego posta już z Pemby. To się dzieje naprawdę i zapewniam was ze nawet palcem nie ruszyłam by być gdzie jestem…no może raz gdy wypelnilam aplikacje i kliknelam „submit”. Bog naprawdę jest az tak dobry i az tak zainteresowany życiem codziennym czlowieka!!! I tak bardzo się ciesze ze większość z was, moich wiernych czytelnikow, mnie zna, mam bowiem nadzieje, ze wzbudzi to w was apetyt na więcej Jezusa w waszym zyciu! Zycie z Bogiem jest dla zwykłych ludzi którzy wierza Niezwyklemu Bogu i to dzięki tej wierze, mimo slabosci, ci przeciętni ludzie maja nieprzeciętne zycie.

p.s. wybaczcie brak polskich liter ale korzystam z komputera ktory takowych nie posiada ;)

1 komentarz:

  1. Jeeejku :) Wioleta! Super że to napisałaś, dzięki Bogu za Ciebie :D ekstra superaśnie :) Bóg jest suuuuuper :D jaaaa!

    OdpowiedzUsuń