niedziela, 28 września 2014

Proces :)

Zastanawialiście się czasami dlaczego Bóg, który mógł stworzyć wszystko w mgnieniu oka, zdecydował się ukształtować wszechświat w 6 dni? Jednego dnia, podczas gdy zastanawiałam się kiedy "coś" się skończy, kiedy coś się zmieni, kiedy dotrę do celu, Tata powiedział...Wiola, proces jest częścia mojej natury więc lepiej go pokochaj...Co! Jak to możliwe, że Bóg, który może wszystko delektuje się w procesie, a człowiek, który nie może nic, chce mieć wszystko "na już". Popatrz na drzewa, zwierzeta, siebie, powiedział...drzewo nie jest od razu drzewem, zaczyna od ziarna. Lew nie jest od razu królem dżungli...zaczyna od małego, słabego kociaka. Wszystko co żyje jest w procesie, bo tak chciałem. Zdawałam sobie sprawe z tego, że moje życie jest w procesie, ale przyznaję, że tyle razy narzekałam I nie doceniałam jego wagi! Czas to zmienić I zamienić niecierpliwość w wdzięczność :)
Po Mozambiku udałam się do Kenii. Podczas szkoły, jednego popołudnia, czułam, że w tym czasie kilku tygodni pomiedzy szkołami powinnam odwiedzić dzieciaki w Kisumu. Byłam zdesperowana, I chociaż nie miałam w tym czasie pieniedzy na bilet, byłam zdeterminowana by jakimś cudem dostrzeć do celu "...choćbym na pieszo Tata, ale pójde..." wołałam! :) Kilka dni później jedna ze studentek podeszła do mnie I powiedziała " Bóg mi powiedział żebym ci opłaciła bilet lotniczy. To gdzie lecisz?" Hahahaha Jego dobroć mnie rozbraja. Jego dobroć zmiękcza moje serce I buduje moja wiarę...Bóg jest dobry!
Podróż do Kenii to była kolejna przygoda o której wiecej już w nastepnym poście :)
Wszyscy jesteśmy w drodze :)

piątek, 19 września 2014

Mozambik cd

Studenci się zjechali I już dawno wyjechali...jak I ja. Czas w Mozambiku był piękny I rozciagajacy. Przez ponad dwa miesiace mieszkałam z 7-ka wspaniałych kobiet, dla których w tym czasie byłam "mama". Haha cieżko tak przetłumaczyć wszystko słowo po słowie...więc dla jasności, "mama" jest liderem domu. Był to dla mnie niezwykły przywilej być wsparciem dla tych dziewczyn w tym jakże intensywnym I szczególnym dla nich czasie. Były one dla mnie inspiracja I błogosławieństwem! Razem przeżyłyśmy chwile radości I smutku, relaksu I wyzwań. Biorac pod uwagę, że żadna z nas się nie znała, każda jest z innego kraju, różnych zwyczajów I kultury, myślę, że świetnie stawiłyśmy czoła momentom bez wody, bez pradu, bez gazu, czasie kiedy Tata dotykał I zmieniał życie każdej z nas, na ziemi, która była obca nam wszystkim.
Najstarsza z nas to Sandra. W wieku 56 lat Sandy po raz pierwszy w życiu opuściła jej kochany kraj, Australie. Pierwsze tygodnie były cieżkie, zdarzały się I łzy, ale transformacja jakiej Tata dokonał w życiu Sandy jest szokujaca I bezcenna. Z przestraszonej, starszej pani, Sandy zamieniła się w Globtrotera. Po Mozambiku bowiem, udało się ona na Madagaskar, potem poleciała do Afryki Południowej, a obecnie jest w Południowym Sudanie gdzie kontynuuje misję!
Kira jest z USA I ma 33 lata. Wiele razy inspirowała mnie, swoja postawa I wytrwałościa...nigdy nie poprzestawała na czyiś objawieniach, doświadczeniach, przeżyciach, ale z upartościa dziecka szukała ich dla siebie...szukała Boga który da się znaleźć, dopóki go nie znalazła!
Sarah również z USA ma 25 lat. Ta dziewczyna potrafi nadać wartość nawet najmniejszej rzeczy, nie istotnej nadać znacznie...Jej drobna postura może zmylić każdego, Sara bowiem kocha jeść I godzinami może mówić o jedzeniu.
Berdi jest z Holandi I ma 24 lata. Od wielu lat jest na misjach, głównie jednak w Azji. Pokazała mi co to znaczy być dobrym liderem...mimo najwiekszych osiagniec I doświadczeń na misjach, była ona sługa nas wszystkich. Gdy nie było wody, przynosiła ja że studni nie tylko dla siebie ale dla całego domu...bez słowa! Dla wielu szkoła ta była wyzwaniem, dla Berdi były to wakacje :)
Shelby jest z Teksasu I ma 22 lata. Ta dziewczyna nie żyje w szarościach, albo coś jest białe albo czarne. Albo daje z siebie wszystko albo nic!
Melody, USA lat 19. Zadziorna, wesoła, troskliwa. Mimo zadziory na zewnatrz, Melody ma delikatnego ducha, który pocieszył wielu.
I nasza najmłodsza 18-letnia Leah z Anglii. Słodka, ciepła dziewczynka, w której drzemie dzielny wojownik!
Cudownie było poznać je wszystkie! Przez te 10 tygodni, które spedziłyśmy razem w Pembie, były one moja rodzina.
Od lewej: Melody, Shelby, Leah, Sarah, Berdi, Kira, Sandy...I ja :)